Z hotelu na plac mam jakieś 10 minut piechotą, jest ciepło, piękna pogoda, chociaż słońce nie przebija się przez smog. Idę nie spiesząc się oglądając codzienne życie miejscowych. Na placu jestem około południa. Przechodzę kontrolę na znanych mi już bramkach. Plecak do prześwietlenia, a ja sprawdzony bukajgerem. Nie mam bomby więc mogę wchodzić. Jestem na największym placu świata, na którym znajdują się tylko dwie budowle. Jedną z nich jest mauzoleum Mao Zedonga, drugą pomnik Bohaterów Ludu. Jest też wielki maszt z chińską flagą, która jest uroczyście wciągana o wschodzie słońca i opuszczana o zachodzie. Wszędzie widać dużo wojska i policji pilnujących porządku. Wszyscy mają w pamięci zamieszki, do których doszło w 1989r. kiedy po protestach studentów doszło do masakry i rozjeżdżania manifestantów czołgami. Idę do bramy południowej. Przed nią znajduje się pomnik Bohaterów, typowy komunistyczny monument z ludźmi idącymi niewiadomo gdzie i wskazującymi na niewiadomo co - pewnie jedyny słuszny kierunek partii :) Jest też mauzoleum, ale początkowo nie wiem o co chodzi. Wygląda jakby było zamknięte, ogrodzone całe barierkami. Zaczepia mnie para Szwedów, którzy też wyglądają na zdezorientowanych. Okazuje się że jestem z tyłu budynku przez który wchodzi się z jednej, a wychodzi z drugiej strony. Mauzoleum jest czynne tylko do południa więc dzisiaj już nic z tego, żeby zobaczyć wielkiego wodza w kryształowej trumnie. Idę przejść się jeszcze po całym placu pod maszt z flagą i przechodzę na drugą stronę ulicy w kierunku wejścia do Zakazanego Miasta.