Wróciłem z zakupami do hotelu i poszedłem do mojej knajpki na obiad. Pani szefowa jak tylko mnie zobaczyła zaraz podeszła. Widać nie byłem taki straszny poprzedniego dnia. Tym razem zamówiłem wołowinę z bambusem no i oczywiście ryż i piwo. Smakowało i to bardzo. Chyba widziała że jestem zadowolony. Wołowina nie jest tania więc tym razem rachunek był na 35 RMB czyli jakieś 18zł.
Zostało jeszcze kilka godzin dnia, jadę do Parku Olimpijskiego. Kilka stacji metra i wysiadam na czymś w rodzaju deptaku, który prowadzi do stadionu. Jest zaskakująco dużo ludzi. Deptak obstawiony straganami z najróżniejszym pamiątkowym badziewiem, ale mój wzrok przykuwa facet puszczający typowe chińskie latawce. Kupuję u niego jednego, córka będzie zadowolona. Idę w kierunku stadionu olimpijskiego – Ptasie Gniazdo. Wygląda imponująco, wielka konstrukcja ze splecionych ze sobą stalowych elementów. Tutaj ludzi jest już zdecydowanie mniej. W spokoju można podziwiać ten fantastyczny obiekt. Tuż obok jest Wodna Kostka. Zespół olimpijskich basenów, który obecnie przerobiony jest na wspaniały aquapark. Chodzę sobie pomiędzy nimi czekając, aż się ściemni, żeby zobaczyć te obiekty podświetlone. Po zmroku prezentują się jeszcze lepiej. Stadion jest pomarańczowo – czerwony, natomiast basen składa się z czegoś podobnego do cząsteczek wody w kolorze niebieskim. Czekałem dość długo żeby zrobiło się ciemno i efekt tego był taki że przestało już kursować metro. Jak tu wrócić do hotelu, kiedy nawet nie wiem w jakiej jestem części tego gigantycznego miasta. Z pomocą przychodzi mi Rebeca – Chinka, która również czekała, aż zapadnie zmrok żeby podziwiać to miejsce. Napisała po chińsku na kartce w jakiej dzielnicy i w pobliżu czego jest mój hotel. Dałem tą kartkę taksówkarzowi i o dziwo zawiózł mnie pod sam hotel. Jazda przez pół miasta w nocy 30 RMB – 15 zł. Swoją drogą w ogóle nie wiedziałem którędy jedziemy i w pewnym momencie już myślałem czy nie napisała jakichś bzdur dla żartu i za chwilę wyląduję w jakiejś klinice gdzie wytną mi nerkę :) Było już na tyle późno że dzisiaj nie było już straganów z robalami do jedzenia. Dzień był bardzo intensywny. Padam.