Na obiad poszedłem do tej samej knajpki co zawsze. Dzisiaj wybrałem jakieś pierogi z mięsem i warzywami no i oczywiście piwko. Rachunek na 33 RMB czyli jak zawsze bardzo przystępna cena. Z całego menu jakie mieli spróbowałem coś około połowy potraw i wszystkie były bardzo dobre. Naprawdę nie było takiej, która by mi nie smakowała. Aż żal że wyjazd się kończy i nie będzie okazji zjeść wszystkiego co oferują. Celowo dzisiaj zamówiłem niewielką porcję gdyż w planach było oczywiście wyjście na robala no i muszę wreszcie spróbować gdzieś kaczki po pekińsku. Po obiedzie idę od razu zjeść ostatni raz coś dziwnego. Chodzę wzdłuż stoisk i nie mogę się zdecydować. Myślałem o pająkach ale widzę że nie są zbyt świeże i z jednego wylewa się coś zielonego. Wszyscy krzyczą i zachwalają swoje dziwolągi. W końcu nie mogąc się zdecydować wybieram bezpiecznie na kraba. Smażony i posmarowany jakimś pikantnym sosem jest całkiem dobry. Wracam na chwilę do hotelu i wieczorem idę poszukać miejsca gdzie zjem kaczkę po pekińsku. Nie jest to łatwe bo do każdej restauracji gdzie się wejdzie zaraz obsługa obłazi klienta i ciężko się wyrwać. W końcu w trzeciej lub czwartej znajduję to czego szukam. Dostaję pyszną pierś z kaczki pokrojoną w plastry, pokrojonego w paski ogórka, cienkie pasemka pora i placki – takie małe cienkie naleśniki, na które kładzie się ten cały towar, polewa sosem i zawija. Smakuje naprawdę dobrze. Do tego piwko dopełnia smaku. Cena 120 RMB czyli 60 zł jest warta tego dania.
Zadowolony wracam do hotelu. Powoli kończy się moja chińska przygoda. Jutro wcześnie rano wstaję żeby pojechać na lotnisko.