Po wejściu do strefy kibica stanęliśmy przed wielkim telebimem. Było masę ludzi, pół na pół Polaków i Austriaków. Wziąłem moją pięcioletnią córkę na barana i wkrótce zaczął się mecz. Atmosfera była naprawdę przyjazna a córka ubrana oczywiście w biało – czerwoną koszulkę stała się ulubienicą tłumu. Wspominam to z uśmiechem, ale moja córka do tej pory pamięta kiedy po obronionym karnym zaczęły latać plastikowe kubki z piwem i jednym dostała. Mecz skończył się remisem 1:1 i to był jedyny punkt naszej reprezentacji w tych mistrzostwach.