Jak zawsze szkoda jest wyjeżdżać, ale w końcu przychodzi ten czas. Mając w pamięci ciężką drogę przez Rumunię postanawiam wracać przez Serbię. Na szczęście przed wyjazdem załatwiłem Zieloną Kartę, bo bez niej nie wjechalibyśmy do Serbii. Droga przez Bułgarię idzie gładko i szybko dojeżdżamy do granicy. Podchodzi do nas młoda sympatyczna serbska celniczka. Prosi o nasze dokumenty, potem dokumenty samochodu. Oczywiście chce zobaczyć Zieloną Kartę i mówi że jest ważna ostatni dzień. Odpowiadam że potrzebujemy tylko kilka godzin na przejechanie przez kraj. Popatrzyła na nas, zapytała” A jak coś się stanie i trzeba będzie zostać?” pogroziła palcem i puściła.