Jak zwykle już na przełomie roku zaczęło nas nosić i zastanawialiśmy się gdzie tym razem pojedziemy na wakacje. Szybko padło na Hiszpanię. Wiedziałem że chcę jechać gdzieś w okolice Barcelony, tylko dokładnie dokąd? Pomocne okazały się katalogi biur podróży gdzie zawsze można podejrzeć jakie są w okolicy miejscowości turystyczne. Padło na Lloret de Mar. Głównie ze względu na szeroką piaszczystą plażę i dużą ilość atrakcji w pobliżu. Przez brytyjską stronę załatwiliśmy rezerwację w hotelu Acapulco w bardzo dobrej cenie i pozostało już tylko odliczać do wyjazdu.
Ale zaraz, zaraz nie tak prędko... Oboje z żoną (choć ona chyba bardziej) lubimy też górskie wycieczki. Od razu wiedziałem że przygotuję coś extra dla niej i zahaczymy po drodze o Alpy. Początkowo myślałem o przejeździe przez Szwajcarię, ale opinie na temat traktowania Polaków na granicy szwajcarskiej zniechęciły mnie i dałem sobie spokój. Nie to nie. Nie będę się pchał na siłę tam gdzie mnie nie chcą :) Rzut okiem na mapę i już wiedziałem gdzie będzie nasz postój. Chamonix-Mont-Blanc!!!