Wczesnym rankiem, a właściwie jeszcze w nocy wyjeżdżamy z Poznania. Wtedy jeszcze nie było całej autostrady do granicy niemieckiej tylko 50 km odcinek. Po ujechaniu kilku kilometrów kierowca, który jechał za nami i chyba przysnął wjeżdża nam w tył samochodu. Myślę sobie „nieźle się zaczyna”. Na szczęście obronił nas hak i bez przeszkód mogliśmy kontynuować jazdę. Po zjechaniu z autostrady człapiemy do granicy niemieckiej. W związku z budową co chwile jakieś objazdy i wahadełka. Kiedy wjechaliśmy do Niemiec kilometry zaczęły bardzo szybko ubywać. Przejazd do granicy niemiecko – francuskiej bez historii. Do Francji wjeżdżamy w Mulhouse (po naszemu Miluza, jakoś lepiej to brzmi) i już wiem że zabraknie nam czasu żeby dojechać tego dnia do Chamonix i tam nocować. Kończy się też darmowa jazda po autostradzie. Podjeżdżamy do bramek i wtedy uświadamiam sobie że przejechaliśmy taki kawał drogi mając w kieszeni coś koło 10 euro. Chcieliśmy wypłacić w Niemczech, ale w miejscach gdzie się zatrzymywaliśmy nie było akurat bankomatu.