Po drodze przez całe Niemcy w dalszym ciągu bardzo duży ruch. Mijamy dwa poważne wypadki. Raz camper leży na boku, za drugim razem ciężarówka stoi w poprzek autostrady, na szczęście na pasie w przeciwnym kierunku. Tam ruch jest całkowicie zablokowany. Przed Berlinem zrobiliśmy się mocno głodni więc postanawiamy zatrzymać się na coś do zjedzenia, ale w związku z tym że jest święto, wszystko jest pozamykane. Znajdujemy wreszcie jakieś czynne bistro i tu nastąpił pewien zgrzyt. Mieliśmy ograniczony budżet bo w okolicy nie było bankomatu. Kupiliśmy kilka bułek i zostało nam na jedną sałatkę. Ja bardzo chciałem warzywną, natomiast żona uparła się na jakąś zieleninę w pudełku. W 80% składało się to z sałaty resztę dopełniał pokrojony pomidor i ogórek. No nie najadłem się, ale co tam. Dalej bez przeszkód wróciliśmy już do domu.