Pewnego pięknego popołudnia, nieświadomi tego co nas czeka, wybraliśmy się na szczyt Biokovo. Początkowo droga szła pod górę, ale było dość szeroko. Widoki rewelacyjne – góry, morze, wyspy, miejscami przygotowane miejsca widokowe gdzie można się zatrzymać. Do Ravnej Vlaski pełen spokój, typowa wycieczka krajoznawcza. Później zaczął się niezły podjazd. Droga na szerokość jednego samochodu. Z jednej strony pionowa ściana w górę, z drugiej przepaść. Ani kawałka prostego, cały czas serpentyny, z zakrętu w zakręt. Co jakiś czas w skałach wykute miejsca na mijanie się samochodów. Dobrze jest mieć pasażera, który obserwuje drogę w dalszej odległości – a właściwie wysokości i można w taką mijankę zjechać i zaczekać widząc nadjeżdżający samochód z przeciwka. W innym przypadku, któryś z kierowców jedzie na wstecznym do takiego miejsca. Podjazd bardzo stromy i długi, nie wrzuciłem więcej jak drugi bieg. Na szczycie przyjemna ochłoda po kilku dniach spiekoty. Jest tam cerkiew św. Jerzego i maszt telekomunikacyjny. Droga powrotna wydaje się być trochę łatwiejsza niż podjazd, może dlatego że już wiadomo czego się spodziewać. Po drodze widzimy dzikie konie, które żyją na wolności w tych górach. Córka stwierdziła że konie były niegrzeczne bo przewróciły ławkę w jednym z punktów widokowych :) Zatrzymujemy się też w miejscu gdzie wspinamy się na skałki i spotykamy kozicę. Do Makarskiej wracamy już po zachodzie słońca.