Nie usiedzieliśmy długo na miejscu. Postanowiliśmy wybrać się do Czarnogóry do Kotoru, a przy okazji wjechać też do Dubrovnika. Wyjechaliśmy wcześnie rano, wiedząc że przed nami dość dużo kilometrów i kilka przejść granicznych w jedną i drugą stronę. Od Makarskiej na południe jedzie się Jadranką czyli normalną drogą wzdłuż wybrzeża. Ruch jest dość spory więc trzeba się liczyć z tym że jazda zajmie trochę czasu, za to są super widoki. Dojeżdżamy do granicy chorwacko – bośniackiej. Niewielkie przejście, ale widać że mocno je rozbudowują. Niedługo Chorwacja wejdzie do Unii i będzie to granica unijna. Tymczasem kolejka niewielka, kontrola prawie żadna, od razu z gęby widać że turyści jadą. Wjeżdżamy na niewielki kawałek Bośni i Hercegowiny. Po kilkunastu kilometrach znowu jesteśmy na terytorium Chorwacji gdzie na dłużej zatrzymamy się w drodze powrotnej żeby zwiedzić Dubrovnik. Do granicy Chorwacji z Czarnogórą dojeżdżamy szutrową drogą i tak trochę miny mamy zdziwione, bo jeżeli takie standardy będą dalej to tempo jazdy spadnie jeszcze bardziej. W Czarnogórze jedziemy wzdłuż wielkiej zatoki Boki Kotorskiej. Pogoda trochę się zepsuła, przyszły chmury, ale jest w dalszym ciągu ciepło. Boka robi niesamowite wrażenie. Ogromna zatoka otoczona górami. Droga prowadzi przy samym wybrzeżu poprzez liczne miejscowości. Wreszcie dojeżdżamy do Kotoru. Czarnogóra nie posiada swojej waluty, tylko posługują się euro, ceny też mają na poziomie europejskim. Przed wejściem w obręb starego miasta mijamy port, do którego przybija wiele wycieczkowych promów. To miasto to taka wisienka na torcie. Idziemy pochodzić ulicami starego miasta. Wszystko zrobione w kamieniu, wąskie kręte uliczki dają cień przed palącym słońcem. Dla Natalii największą atrakcję stanowią wszędzie wylegujące się koty. Każdy jest śliczny i każdego trzeba pogłaskać. Mają nawet swoje muzeum. Wszędzie pełno sklepów z pamiątkami i restauracyjnych ogródków. Niestety brak nam czasu żeby wspiąć się na okoliczne wzgórza i podziwiać zatokę z wysokości, a zapewne widok jest powalający. Za to z ciekawostek dowiadujemy się że Kotor swego czasu słynął z największej ilości płatnych zabójców. Pora wracać do Dubrovnika.