Zrobiło się już późno, a nie uśmiechało mi się szukać noclegu w Wiedniu, bo raz że niewiadomo gdzie, a dwa że cyfra pewnie byłaby powalająca. Jedziemy byle do czeskiej granicy, tam już coś się znajdzie przy drodze. Faktycznie po wjeździe do Czech przy samej drodze może nie, ale jak tylko wjechało się w boczne uliczki pierwszej miejscowości zaraz były kwatery. Pan Zajiczek miał wolne pokoje, ba nawet byliśmy sami w całym domu. Na dole ogromna jadalnia, do góry kilka pokoi. Cena trochę wyższa niż byśmy chcieli ale była już 23:00 i stwierdziłem że nie ma co o parę euro się targować. Porządnie się wyspaliśmy i odpoczęliśmy. Rano dobre śniadanie i dalej w drogę do domu.