Po około 15 – 20 minutach zaczynamy zejście i dosłownie zaraz potem szczyt zasłaniają gęste chmury. Zejście początkowo jest dość strome i miejscami trawersujemy. Docieramy do punktu gdzie zostawiliśmy nasze plecaki. Teraz mamy okazję coś zjeść, wypić i zaczyna się zejście do schroniska. Noga za nogą idziemy i końca nie widać. Około 15:00 jesteśmy w schronisku. Kupuję Natalii pamiątkową plakietkę do naszycia na plecak upamiętniającą wejście. Widać że jest dumna ze swojego wyczynu. Odbieramy nasz duży plecak i zaczynamy zejście w dół do parkingu. Po drodze chrupnęło mi coś w kolanie i od tego momentu każdy krok to ból. Kinga nafaszerowała mnie tabletkami przeciwbólowymi i jest trochę lepiej. Około godzinę może półtorej przed końcem Natalia jest już wykończona. Nie ma siły iść, zaczyna cicho popłakiwać. Robimy co jakiś czas przerwy i zapewniamy że już niedaleko. Wreszcie jest koniec zejścia. Zmieniamy górskie buty na klapki, ulga jest niesamowita.
Całe wejście i zejście zabrało nam około 18 godzin marszu. Mogło być trochę mniej odejmując kryzys Kingi pod górę, moją kontuzję kolana i osłabnięcie Natalii na końcu. Dzieląc to etapami to:
od parkingu do schroniska 5,5 godziny
od schroniska na szczyt 5 godzin
ze szczytu do schroniska 3,5 godziny
ze schroniska na parking 4 godziny