Dzisiaj wycieczka typowo widokowa i krajoznawcza. Celem jest miejscowość Tafraoute w Antyatlasie, ale tak naprawdę chodzi nam bardziej o widoki jakie będą po drodze. Jedziemy na południe od Agadiru. Po drodze mijamy miejscowości gdzie czas zatrzymał się dawno temu. Po zjechaniu z głównej drogi ruch zdecydowanie maleje. Rzadko mija się jakieś samochody, ale zatrzymaj się tylko na siku przy jakimś drzewie. Zaraz się okazuje że siedzi pod nim jakiś pastuch, albo przypatruje się zza murku. Z tymi murkami to w ogóle chyba jakiś kult tam mają. Kilometry murków z usypanych kamieni. A tak naprawdę to ziemia do uprawiania jest tam fatalnej jakości. Wszędzie kamienista pustynia, więc jak wybierają te kamienie z ziemi to usypują z nich przy okazji murki okalające ich ziemię. Wjeżdżamy w góry, dróżki robią się coraz węższe i coraz gorszej jakości. W pewnym momencie dojeżdżamy do rozwidlenia, z którego nie wiemy jak dalej jechać. Z mapy się nie dowiemy, znaków oczywiście nie ma, a nawigacja pokazuje że tu jest jedna droga. Wybieramy drogę, która wydaje nam się lepszej jakości. W Maroku to jest podstawowy błąd. Zawsze jedź tą gorszą drogą bo to znaczy że jest częściej używana i dokądś prowadzi. Ale nie ma tego złego, dzięki temu mamy okazje zobaczyć miejsca zupełnie odcięte od świata. Nasuwa się pytanie, jak oni tam żyją. Muszą mieć jakieś studnie, albo zbiorniki na wodę. Nie ma sklepów, nie ma elektryczności, do najbliższej miejscowości 50 albo i więcej kilometrów. Widoki po drodze mamy niesamowite. Zresztą góry zawsze fascynują. Ile razy by się nie pojechało w góry zawsze karmimy nasze oczy wspaniałymi widokami. Po kilku godzinach dojeżdżamy do Tafraoute, miejscowość inna niż do tej pory widzieliśmy w Maroku. Przede wszystkim jest czysto i spokojnie.