Przyszedł dzień powrotu. Wylot mieliśmy około 18:00, a z hotelu wymeldowanie do 12:00. Coś trzeba ze sobą zrobić przez ten czas. Spakowaliśmy się, zostawiliśmy walizki w hotelu w przechowalni i poszliśmy jeszcze na promenadę. Zostało nam jeszcze trochę miejscowej waluty więc trzeba było to jakoś wydać. Dziewczyny postanawiają sobie za resztę zrobić tatuaże. Wychodzą całkiem fajnie. Natalia wraca jeszcze na zakończenie roku do szkoły i będzie miała czym się popisać (5 klasa podstawówki) . Swoją drogą od następnego roku szkolnego w regulaminie szkolnym pojawia się zakaz posiadania przez uczniów tatuaży. Ciekawe dlaczego? Wracamy do hotelu po walizki i idziemy łapać taksówkę. Normalnie jeżdżą co chwilę, a tym razem zeszło jakieś 20 minut. Może dlatego że w tym dniu rozpoczynał się ramadan. Do tego przestawili sami sobie czas tylko w Maroku, więc tak do końca nie wiadomo według jakiego czasu odlatuje nasz samolot. Według normalnego – cywilizowanego czy według czasu wskazywanego przez żuki na pustyni. Możemy też między bajki włożyć opisy z różnych forów że z Agadiru na lotnisko ktoś pojechał taksówką za 80-100 dirhamów. Zaczął od 250 i po wielkim targowaniu zeszliśmy do 200. Czyli cena jak w drodze do miasta z lotniska.