Geoblog.pl    robas    Podróże    Kosovo - Djeravica, Albania - kraj w budowie, Grecja - nasz drugi dom    Powrót do bazy
Zwiń mapę
2016
04
lip

Powrót do bazy

 
Kosowo
Kosowo, Perroi Shqiptar
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1191 km
 
Po 15 minutach odpoczynku na szczycie Djeravicy zrobiło się na tyle chłodno, że zaczynamy zejście. Do tego ciągle kontroluję czas, bo daleka i trudna droga przed nami. Przy zejściu widoczność w wyższych partiach góry trochę się poprawia i zdecydowanie lepiej idzie nam z wyborem drogi. Wszystkim, którzy chcieliby skorzystać z drogi wytyczonej przez nas, a którą znajdziecie pod tym linkiem, polecam tą którą schodziliśmy Trasa Zarówno do wejścia jak i zejścia powinna być wygodniejsza. Oczywiście przy dobrej widoczności może się okazać że są jeszcze lepsze warianty. Natomiast w warunkach w jakich my szliśmy to było najlepsze co mogliśmy z tej trasy wytyczyć. Mówię tu oczywiście o drodze od osady pasterskiej w górę. Po około dwóch godzinach schodzenia, po przejściu przełęczy, znowu nic nie widać, ale zaczyna być słychać dzwonki, które zwierzęta mają na szyjach. Kierujemy się na te dźwięki bo wiemy, że zaprowadzą nas do osady. W pewnym momencie wychodzimy na stado krów. One patrzą na nas, co to za dziwolągi w jaskrawych ubraniach wyszły z tej mgły, a ja za sobą słyszę niepewny głos Kingi: „to nie jest krowa”. Moja czerwona kurtka i byk stojący 5 metrów przed nami. Spokojnie rozpłynęliśmy się w mgle i obeszliśmy stado. Ufff… Dochodzimy do osady. Tu już najgorsze za nami, teraz czeka nas żmudne kilkugodzinne schodzenie drogą. Przeskakujemy z Natalią po kamieniach przez potok, który płynie w poprzek, Kinga dostaje głupawki. Wody jest może z 30 centymetrów, a ona nie może przejść bo cały czas się śmieje. Podaję jej kijek żeby się chwyciła, a Kinga wlatuje nogą do strumyka. Teraz to już wszyscy zaczynamy się śmiać. Kinga zdejmuje but i wylewa z niego pełno wody. Idziemy drogą i po około pół godzinie widzimy najpierw jedno potem drugie auto terenowe. Jest około 17:00 a przed nami lekko licząc trzy godziny marszu, może więcej. Myślę sobie że świetnie byłoby gdyby, któryś zjeżdżał na dół. Po około pół godzinie słyszymy warkot silnika i pojawia się jedna z terenówek. Zatrzymujemy go i pytam czy podwiezie nas do hydroelektrowni. Jest to jedyna droga więc musi tamtędy jechać. Nie ma problemu. Zabiera nas na pakę i mamy dodatkową atrakcję w postaci półgodzinnej jazdy terenówką po mega wyboistej drodze. Wytrzęsło nas niesamowicie, ale wszystkim się podobało. Około 18:00 jesteśmy w naszej bazie, w restauracji Perroi Shqiptar.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (9)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
oboski
oboski - 2017-04-17 21:44
Spoko
Krowy nie rozróżniają kolorów
 
 
robas
Robert
zwiedził 17% świata (34 państwa)
Zasoby: 314 wpisów314 146 komentarzy146 3092 zdjęcia3092 39 plików multimedialnych39
 
Moje podróżewięcej
01.05.2019 - 03.05.2019
 
 
17.06.2018 - 29.06.2018