Geoblog.pl    robas    Podróże    Kosovo - Djeravica, Albania - kraj w budowie, Grecja - nasz drugi dom    W Perroi Shqiptar
Zwiń mapę
2016
04
lip

W Perroi Shqiptar

 
Kosowo
Kosowo, Perroi Shqiptar
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1191 km
 
Nazywam to miejsce bazą, ale faktycznie mi takową przypomina. Położone gdzieś pośród gór, ze wspaniałymi widokami i szmerem strumienia. Idealne miejsce na odpoczynek od zgiełku całego świata. Dużo miejsca do rozłożenia się na leżaku i poopalania, dzieciom spodobają się ryby, które gospodarze hodują w specjalnych zbiornikach. Jest gdzie zostawić samochód, rozbić namiot, ale po co skoro są pokoje. Brak dostępu do internetu i rzadko kiedy łapany sygnał telefonii komórkowej sprawiają że nikt i nic nam nie przeszkadza. Do tego pyszne jedzenie i wspaniała atmosfera stworzona przez rodzinę, która tą restaurację prowadzi.
No a skoro poruszyłem temat jedzenia… Jak tylko zeskoczyliśmy z paki samochodu podeszła do nas gospodyni i zapytała na co dzisiaj mamy ochotę na obiad. Od razu powiedziałem że na rybę. Zaraz wzięła podbierak i wyłowiła trzy dorodne sztuki. Nie wiem czy to był pstrąg czy jakaś inna ryba. Umówiliśmy się że potrzebujemy godzinę żeby doprowadzić się do porządku i zejdziemy na obiad. Po godzinie faktycznie trzy ryby zajmujące cały talerz każda, do tego ziemniaczki, surówka, pieczywo, piwo. Było super. W międzyczasie chyłkiem wstawiłem do zamrażarki butelkę żubrówki i sok jabłkowy. Akurat tego dnia zjechała się część rodziny i siedzieli przy stole obok. Widziałem że są trochę ciekawi, ale nie chcieli ingerować w nasze ucztowanie. Kiedy się już najedliśmy wyciągnąłem żubrówkę i na cały głos powiedziałem że chcielibyśmy uczcić z nimi dzisiejsze wejście na szczyt. Najpierw oczywiście powiedzieli że nie, że dziękują, że muzułmanie i nie mogą, ale kiedy poprosiłem jeszcze raz zaraz na stole stanęło kilka szklanek „na próbę”. Dosiedli się do nas i palnąłem mowę że to najlepsza polska wódka i że trawa w środku którą jedzą bizony itd. Bardzo wszystkim smakowało, więc za chwilę na stole pojawiła się jakaś nalewka, którą sami robili. Potem było oglądanie zdjęć z wchodzenia na Djeravicę. Całe szczęście że mieliśmy z słupkiem na szczycie bo dopiero wtedy uwierzyli że weszliśmy. Numer Natalii ze „zróbmy sobie zdjęcie gdziekolwiek, przecież i tak nic nie widać” by nie przeszedł. Później języki się rozplątały i zaczęły się już rozmowy o wszystkim. O tym jak się żyje w naszych krajach, o historii, o języku, o polityce i najważniejsze o rodzinach. Oni są bardzo rodzinni. Siedzieliśmy tak do nocy. Było wspaniale.
Rano zaprosili nas na taras do siebie na kawę i słodkie. Pokazywali swoje zdjęcia i był dalszy ciąg opowieści, a my wygrzewaliśmy się na słońcu. Szkoda że wczoraj nie mieliśmy takiej pogody. Z żalem opuszczaliśmy to miejsce. W sumie do tej pory nie wiem dlaczego tak się spieszyliśmy i nie zostaliśmy tam na jeszcze jeden dzień.
Szczerze polecam to miejsce. Gdyby ktoś był zainteresowany chętnie podam namiary na prywatnej wiadomości. Lepiej się zapowiedzieć. Nam się trafiło, że akurat byli na miejscu, ale nie mieszkają tam na stałe, więc czasem można nie zastać nikogo. Można zajechać tam autem, można też polecieć do Prisztiny, albo Skopje z Berlina w bardzo atrakcyjnych cenach. Myślę że nie powinno być problemu przy wcześniejszym umówieniu się z odbiorem z lotniska. To naprawdę bardzo pomocni i życzliwi ludzie.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (9)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
robas
Robert
zwiedził 17% świata (34 państwa)
Zasoby: 314 wpisów314 146 komentarzy146 3092 zdjęcia3092 39 plików multimedialnych39
 
Moje podróżewięcej
01.05.2019 - 03.05.2019
 
 
17.06.2018 - 29.06.2018