Przebieramy się w stroje na plażę i idziemy nacieszyć się wspaniałą pogodą. Przypominam jest wrzesień, a tam temperatura około 30 stopni, woda w morzu 25. Kinga która ma zawsze problem z wejściem do wody, bo za zimna, tutaj jest zachwycona. Do tego fajne fale, trochę bujają, piękna szeroka plaża z leżakami, nie ma tłumów, no po prostu sielanka. Jesteśmy do zachodu słońca. Wracamy na kolację, potem połazić po okolicznych sklepikach, rozeznać teren i poczuć klimat tureckich handlarzy. Co zaskakuje wcale nie są namolni, nie ciągną na siłę i nie trzeba się opędzać. Chyba zrozumieli że Europejczycy nie lubią tego. Zahaczamy o lokalnego tour operatora, ale tak tylko informacyjnie, żeby zobaczyć co jest w ofercie i mniej więcej zorientować się w cenach. Przyda nam to się jutro, kiedy przyjedzie rezydent z biura podróży robić nagonkę na wycieczki. Po obchodzie idziemy do baru przy basenie i popijamy drinki oglądając coś tam na scenie.