Po 2 i pół dnia wylegiwania się na plaży i wygłupów w basenie jedziemy do Pamukkale. Wyjazd wcześnie rano, ale zdążyliśmy jeszcze zjeść śniadanie w hotelu. W autobusie ekipa polsko – niemiecka, a przewodnik mówi chyba we wszystkich językach świata. Po drodze co półtorej godziny postój więc jedziemy i jedziemy. Przejeżdżamy przez centrum Antalii i nie da się zaprzeczyć, że to nowoczesne miasto. Oczywiście zawieźli nas też do sklepu ze skórami. Był pokaz mody, a następnie każdy dostał cienia i jak tylko przy czymś się zatrzymało to już to wciskał – standard. Prawie wszyscy przekłusowali przez sklep żeby nie tracić czasu i już jechać dalej. Wreszcie dojechaliśmy. Obowiązkowo wszyscy ściągają buty żeby nie uszkodzić wapienia i na bosaka wchodzimy pod górę. Co kawałek zatrzymujemy się żeby wykąpać się w basenach z błotem i ciepłą wodą. W pewnym momencie włazimy do strumienia i relaksujemy się naturalnymi biczami wodnymi. Rewelacja :) Po dojściu na górę bardzo ładnie urządzony basen Kleopatry, w którym według legendy kąpiel odmładza. Kąpią się głównie starsze osoby i jakoś nie widać efektów. Jest też amfiteatr, ale to jak ktoś chciałby spłonąć na otwartej przestrzeni i ogród z piękną roślinnością. Na tym wszystkim zeszło kilka godzin i powoli zaczynamy schodzić do autokaru. Po drodze jeszcze kilka razy kąpiel w wapiennych basenach i strumieniu. Przed samym wyjściem orientuję się że gdzieś zgubiłem jeden but. Miałem przypięte je do plecaka i tak sobie dyndały. Gnam co sił pod górę rozglądając się w miejscach gdzie się zatrzymywaliśmy, ale nigdzie ani śladu. Zrezygnowany schodzę do autokaru, który co chwilę na mnie trąbi bo już wszyscy czekają. To był stary klapek więc mi go nie żal, problem jest inny. Mam bardzo czułe i delikatne stopy. Każde nawet najmniejsze dotknięcie powoduje łaskotki albo ból. No tak już mam. A teraz będę musiał spędzić pół dnia na boso chodząc po kamlotach. Jedziemy jeszcze gdzieś do innych basenów i późnym popołudniem zaczynamy wracać do Side. Śmiejemy się że mój klapek obrośnie teraz wapieniem i stanie się integralną częścią cudu natury :) Czeka mnie jeszcze przejście na boso od miejsca gdzie wysadził nas kierowca do hotelu, ale jakoś daję radę podskakując co chwilę gdy staję na czymś twardym.