Cienfuegos

Popołudniu przyjeżdżamy do Cienfuegos. Nauczeni problemami z Hawany idziemy od razu zrobić rezerwację na autobus na jutro do Trinidadu. Mamy zarezerwowaną casę niedaleko dworca, co okazuje się dobrym pomysłem, bo nie trzeba daleko ciągnąć bagaży. Hostal Harmony jest całkiem dobrze wyposażony, a najbardziej podoba nam się taras z hamakiem. Idziemy do miasta, gdzie szwendamy się po uliczkach, siedzimy sobie w pięknym parku w centrum, a na koniec idziemy nad nabrzeże. Zupełnie inne miasto niż Hawana, spokojniejsze, czystsze, bardziej zielone. Zostajemy do zachodu słońca słuchając muzyki dobiegającej z pobliskich knajpek.
Następnego dnia śniadanie na tarasie i tak naprawdę nie chce nam się nigdzie ruszać. Podoba nam się tutaj na tyle że zastanawiamy się czy nie zrezygnować z jechania do kolejnego miasta i zostać tutaj dzień dłużej. W końcu zwlekamy się z hamaka i idziemy przejść się główną ulica miasta. Najpierw lodziarnia. Chcemy zupełnie cos innego niż dostajemy, ale co tam, lody to lody. Dalej spacer wzdłuż brzegu zatoki. Po drodze wchodzimy do sklepu, z którego zamieszczam kilka fotek. No niby coś w nim jest ale… makaron – jeden rodzaj od początku do końca przez cały sklep. Podobnie mleko, chrupki, miód czy inny asortyment. Niby półki pełne, ale jednego produktu. To są sklepy, na które przeciętnego Kubańczyka nie stać. Ceny wielokrotnie wyższe niż w tych sklepach gdzie są puste półki. Docieramy do końca ulicy i przechodząc przez park jesteśmy nad wodą. W drodze powrotnej bierzemy rykszę, która ledwo może nas uciągnąć. Idziemy po bagaże i na dworzec autobusowy, gdzie łapiemy Viazula do Trinidadu.

Zdjęcia (37)

Komentarze (1)