Pomysł chodził mi po głowie już od dłuższego czasu, ale ciągle coś stawało na przeszkodzie. Szkoda było całego dużego urlopu na taki wyjazd, a brać specjalnie cały tydzień wolnego też tak jakoś nie bardzo. Musiało się to odleżeć i poczekać na właściwy moment. Ten moment przyszedł w weekend majowy 2018. Kraje nadbałtyckie: Litwa, Łotwa i Estonia miały wreszcie się doczekać. Jedno spojrzenie na mapę spowodowało że już po minucie wiedziałem, że na tym się nie skończy. Z Tallina do Helsinek jest rzut kamieniem przez zatokę. Strona z promami ogarnięta i po chwili mamy rezerwację. Szybko zarysował się plan co robimy i gdzie jedziemy.