Przed wyjazdem dałem ogłoszenie na blablacar na przejazd Poznań-Mińsk i zgłosił się Alexander. Fajnie. Nawet nie chodziło mi tyle o mniejsze koszty przejazdu, co o to żeby mieć lokalsa, znającego realia Białorusi. Po drodze opowiada dużo o Białorusi i o sobie. Okazuje się że jest inżynierem, który między innymi kierował jednym z etapów budowy stadionu Dynamo Mińsk, a w Polsce pracuje na produkcji w jakiejś fabryce. Kolejny raz wykształcenie i stanowisko przegrywa z ekonomią. Droga do granicy w Kuźnicy mija bardzo szybko. Na przejściu pusto, może 2 auta. Jest trochę papierologii. Sprawdzają nasze dokumenty, dokumenty samochodu, bilety na zawody, trzeba wypełnić deklarację celną, ale ogólnie atmosfera przyjazna. W międzyczasie podjeżdża rozklekotane tico. Zaczynamy sobie śmieszkować z kierowcą. Pyta nas czy mamy wizy czy jedziemy na bilety. Mówię że na bilety na strzelectwo. Na co właściciel tico mówi że on i jego mama też na bilety. Tu pokazuje na baaardzo leciwą kobietę siedzącą w samochodzie i mówi: zobacz tą fankę ping ponga. Walnęliśmy śmiechem, a białoruscy pogranicznicy pełna powaga. Było widać że dla nich to bardzo prestiżowa impreza i traktują nas całkiem serio. Pewnie był też nakaz odgórny żeby kibiców i zawodników traktować ze szczególną troską. Po wjechaniu na Białoruś chciałem wymienić kasę na ruble i zatankować się, ale Alexander mówi że nie tutaj, bo kurs bardzo niekorzystny. Trzeba pojechać dalej od granicy. Co ciekawe Białoruś kilka lat temu przeprowadziła denominację i obcięła kilka zer. Spodziewałem się kursu rubla na poziomie kilku groszy, a to stoi prawie po 2 zł. Niestety wraz z denominacją ceny poszybowały w górę. Jak mówił Alex kiedyś Polacy przyjeżdżali na zakupy na Białoruś, później było mniej więcej równo, a w tej chwili Białorusini jeżdżą na zakupy do Polski. Faktycznie w sklepach ceny wyższe niż u nas. Tanie jest tylko paliwo, papierosy i wódka. Dużo artykułów polskich, ale w znacznie wyższych cenach. Wymieniam kasę po ujechaniu jakichś 100 km w głąb kraju i jedziemy się zatankować. Z dystrybutora nie chce lecieć paliwo. Pytam o co chodzi. Obsługa stacji mówi że się skończyło i maja tylko arktik. Pytam co to arktik? No zimowe tylko jest i jest droższe. Fiuuu… mamy czerwiec, a oni mają na stacji zimowe paliwo. Tankuję tyle żeby dojechać do Mińska. Jadąc przez Białoruś jedzie się prawie cały czas przez lasy. Kraj mało zaludniony, większość ludności mieszka w kilku dużych miastach. Patroli i łapanek milicyjnych żadnych nie było. Prawdopodobnie wszyscy zostali odwołani do Mińska, do pilnowania igrzysk. Jadąc przez te lasy nagle, jakby z zaskoczenia wyłania się stolica. Bez jakichś przedmieści, od razu bloki. Zresztą prawie cały Mińsk to bloki. Nie kończące się, ciągnące po horyzont bloki. Odwozimy Alexandra i jedziemy na nasza kwaterę. Idziemy jeszcze pokręcić się po okolicy, jakieś drobne zakupy i dzień się kończy.