Dojechaliśmy do Bukaresztu. Na forum w internecie czytałem żeby nie wjeżdżać do miasta bo przejazd może okazać się bardzo długi ze względu na korki, tylko jechać obwodnicą. Ostrzegali że jest w kiepskim stanie i faktycznie była. Zrobiona z betonowych płyt, na których nieźle na wytrzęsło. Tutaj jeszcze parę słów o drogach w Rumunii. Są one podobne do naszych czyli głównie dwa pasy w przeciwnych kierunkach bez pobocza. Ruch jest duży więc do rzadkości należy przekroczenie 100km/h. Raczej jazda tam polega na wleczeniu się w długim ogonie za jakimś tirem. Autostrad mało. No i oznakowanie. Jeździmy bez nawigacji tylko na mapy i znaki na drodze. Nie lubię tego ogłupiającego pudełka chyba że szukam konkretnego adresu w obcym mieście. W Rumunii nie znajdziesz znaku tam gdzie on powinien być. Nie będzie go przy drodze czy nad nią. Będzie za to zamaskowany w krzaku za skrzyżowaniem, na którym trzeba było skręcić i to wielkości nieco większej niż znaczek pocztowy. Nigdy i nigdzie w żadnym innym kraju nie zgubiliśmy się tyle razy co w Rumunii. Na szczęście zawsze szybko orientowaliśmy się że coś nie tak i wracaliśmy na prawidłową drogę. I jeszcze jedno, wszystkie znaki w Rumunii prowadzą do Bukaresztu.