Po wyjściu z Błękitnego Meczetu trafiamy na plac gdzie jest pełno sprzedawców najróżniejszych pamiątek. Turcy to naród handlarzy i opanowali tą sztukę do perfekcji. Od razu słyszymy zewsząd pytania skąd jesteśmy. Na odpowiedź że z Polski pada jednym tchem „ciendobry, jaksiemasz, Walesa”. Wmurowało nas, przez cała drogę nie szło się z nikim porozumieć w żadnym języku, a tu facet mówi po polsku. Mało tego, miał mapę Istambułu i... polski przewodnik po mieście. Kupiliśmy u niego mapę i zestaw pocztówek. Oczywiście nie obyło się bez: special price for you my friend. Only today.