Dalsza droga przez Serbię minęła szybko. Odstaliśmy co prawda z godzinę na granicy serbsko – węgierskiej, bo jak zwykle były całe karawany Turków wracających do Niemiec i Austrii, ale bez żadnych kłopotów. Dalej przez Węgry, gdzie jeździ się fantastycznie – mają naprawdę dobre autostrady. Przy zachodzącym słońcu mijamy Budapeszt. Widzimy światła miasta. Jedziemy dalej w kierunku słowackiej granicy. Po drodze szukamy noclegu, jeden motel – już pełno, drugi, trzeci to samo. Robi się już późno i zaczynam myśleć że możemy czasem nocować w samochodzie. W końcu po kilku próbach znajdujemy nocleg w miejscowości Komarom na samej granicy węgiersko – słowackiej.