No i jak żona obiecała, tak zrobiliśmy. Jesteśmy ponownie w tym mieście i tym razem cel mamy jasno określony. Camp Nou jeden z najsłynniejszych stadionów, jednej z najlepszych drużyn. Miejsce do którego pielgrzymują wszyscy kibice. Przy kasie przekonuję panią że córka ma 5 i pół roku mimo że faktycznie ma 7 lat, bo do 6 roku życia wejściówki są za darmo. Udało się. Wchodzimy. Z zewnątrz stadion nie prezentuje się jakoś super, ale zaraz po wejściu na trybuny ogarnęło mnie wzruszenie. Wyobraziłem sobie jak tu wygląda kiedy stadion jest pełen kibiców, kiedy wrze jak w ulu i falujący tłum. Schodzimy do murawy. Jest odgrodzona, ale wyciągam rękę i udaje mi się jej dotknąć. Rozgrywki ligowe dopiero co się zakończyły, a FC Barcelona zdobyła właśnie tytuł Mistrza Hiszpanii, więc na stadionie wystawiony jest z tej okazji puchar. Chodzimy po trybunach, jesteśmy w loży vipów, na stanowiskach komentatorskich, a następnie przez salę trofeów wchodzimy do muzeum klubu. Jest niesamowite. Na multimedialnych stołach pokazana jest cała historia klubu. Zdjęcia i filmy podzielone latami. Wszystkiego można dotknąć, obejrzeć, posłuchać. Po naciśnięciu konkretnego zdjęcia wyświetla się krótki film i opis dotyczący danego roku w historii klubu. Następnie jest sala z wielkim kinowym ekranem, na którym pokazywane są najwspanialsze momenty sukcesów klubu. Wszystko to z oryginalnym podkładem komentatorskim i nastrojową muzyką daje wspaniały efekt. Dalej przechodzimy do sklepu, w którym można kupić najróżniejsze klubowe gadżety i pamiątki. Wychodząc trafiamy jeszcze na... lodowisko, które mimo lata jest czynne i trenują na nim hokeiści.
Obiecałem wcześniej, że napiszę o naszej przygodzie z imigrantami zamieszkującymi to miasto, więc teraz piszę. Wracając z Camp Nou zahaczamy jeszcze raz o La Ramblę. Wjeżdżamy w jedną z bocznych ulic i widzę przed samochodem jakieś zamieszanie. Po chwili zobaczyłem, że na ulicy leży mężczyzna, a drugi klęczy obok niego i lamentuje. Wokół jest pełno policji. Patrzę na żonę i mówię że chyba kogoś zabili. Natychmiast zamykamy od środka cały samochód. Jesteśmy pierwszym autem, które stoi przed tym zamieszaniem wiec mamy doskonały widok. Po chwili widzę że policjanci podnoszą tego, o którym myślałem że nie żyje. Początkowo jest sparaliżowany, ale po jakimś czasie zaczyna sam przebierać nogami. W tym momencie wywiązuje się bójka pomiędzy tym niby zmarłym, a tym który klęczał obok niego. Policjanci nie przebierając w środkach traktują obu paralizatorami i skuwają kajdankami. Okazało się iż ten pierwszy wcześniej już też dostał paralizatorem i dlatego leżał jak martwy na środku ulicy. Akcja policji przeprowadzona błyskawicznie i problem rozwiązany. Myślę że są przyzwyczajeni do takich zajść bo pewnie mają ich dużo w tych biedniejszych dzielnicach.