Po kolejnych kilku dniach spędzonych na plaży w Lloret nie mogliśmy sobie odmówić pojechania do delfinarium, które połączone jest również z aquaparkiem. Na początek obejrzeliśmy pokaz papug, które potrafiły robić różne sztuczki, jak chociażby liczyć. To był jednak przedsmak tego na co przyszliśmy. Następnie poszliśmy zobaczyć występ lwów morskich. Były fantastyczne. Bawiły publiczność swoimi sztuczkami – a potrafiły ich mnóstwo. Było widać że ich opiekunowie też doskonale się bawią co spowodowało, że atmosfera na widowni była wyśmienita. Do tego świetna muzyka i wszyscy doskonale się bawili. Delfiny, były w basenie obok i chyba pozazdrościły swoim kolegom popularności bo co chwilę przypominały o sobie wysoko wyskakując. No i w końcu doczekały się swojego pokazu. Widowisko było warte każdej spędzonej tam minuty. Nic tylko usiąść i karmić oczy wspaniałym pokazem. Skoki, akrobacje, opiekunowie pływający na ich grzbietach, naprawdę było to coś super. Po pokazach poszliśmy przejść się jeszcze po czymś w rodzaju zoo, które również tam było. Co zaskakujące, papugi które tam były nie znajdowały się w klatkach tylko miały porobione budki na wolnej przestrzeni. Widocznie było im tam tak dobrze, że nigdzie się nie wybierały. Następnie poszliśmy pojeździć na zjeżdżalniach w aquaparku. Nie były jakieś ekstremalne, raczej przystosowane dla dzieci, ale córce i tak się podobało. Popołudniu był jeszcze jeden pokaz lwów morskich i delfinów, na który również poszliśmy. Tym razem było zdecydowanie mniej widzów, bardziej kameralnie i rodzinnie. Opiekunowie zajmujący się lwami morskimi zdecydowali się wyprowadzić je z basenu i Natalii udało się nawet takiego zwierza pogłaskać. Zapytana przez nas o wrażenia, czy się nie bała, jaka miał skórę, skwitowała z uśmiechem – „śmierdział rybą” :)))