Granica węgiersko – serbska w miarę szybko i dalej w głąb Serbii. Teraz trzeba jak najwięcej ujechać zanim będziemy szukali noclegu, tak żeby na następny dzień było już mniej kilometrów do celu. Czytaliśmy że Belgrad jest mocno rozkopany i lepiej jechać na obwodnicę, no to pojechaliśmy. Zły wybór. Trzeba było mimo wszystko jechać przez miasto – byłoby i tak szybciej. Obwodnica była również w budowie, a do tego nadłożyliśmy 20 może nawet 30 km i straciliśmy przeszło godzinę. Od tego czasu zawsze kiedy jedziemy przez Belgrad jedziemy przez miasto i przejechanie zajmuje nam około 15 minut. Jakieś 100 km za stolicą Serbii znajdujemy nocleg w motelu Stary Hrast, czyli stary dąb. Przy samej autostradzie, z całkiem niezłą infrastrukturą i za bardzo rozsądną cenę. Z miejscami nie ma problemu, mają naprawdę dużo pokoi. Nie chce nam się iść do baru na kolację, tym bardziej że mają tylko fast food więc postanawiamy zrobić sobie po chińskiej zupce w pokoju. Niestety polskie wtyczki mają inny rozstaw i nie możemy podłączyć naszego czajniczka. Ale że trzeba sobie radzić przyniosłem z samochodu śrubokręt, wykręciłem gniazdko i podpiąłem się bezpośrednio do przewodów w ścianie. Pamiętam że wcinaliśmy tą zupkę i oglądaliśmy w serbskiej telewizji wiadomości, w których było o skandalu na koncercie Amy Winehouse gdzie połowa ludzi weszła przez płot bez biletu. Mimo że byliśmy bardzo zmęczeni w nocy nie spaliśmy dobrze, bo cały czas za oknem darło się jakieś ptaszysko. Poza tym wszystko było OK i z czystym sumieniem polecam ten motel.