Kilkanaście kilometrów od Mostaru jest Blagaj, gdzie znajduje się jaskinia, z której wypływa rzeka Buna. Można do niej podpłynąć na pontonie, ale chyba widok ten sam co z brzegu, bo dopływali tylko do krawędzi jaskini. Niemniej widok jest naprawdę ładny, a woda super czysta. Obok jest klasztor derwiszów. Wstęp wolny. Kinga i Nati zakładają na siebie chusty, które są na dole przygotowane dla turystek, ściągamy buty i idziemy pozwiedzać. W jednej z sal znajduję Koran. W środku same falbanki zamiast ludzkich liter, bez flaszki nie rozczytam :)
Trochę odpoczęliśmy w cieniu i po chwili zbieramy się do dalszej drogi bo mamy w planie na dzisiaj jeszcze kilka miejsc. Kolejnym z nich jest Medjugorje, miejsce słynnego objawienia. Jedziemy tam kolejną trasą widokową. W pewnym momencie zjeżdżamy z głównej drogi i jakąś boczną skrobiemy się bardzo wysoko w górę. Po wjechaniu na szczyt parkuję samochód i idziemy zobaczyć widoki. Nati się nie chce i zostaje więc idę tylko z żoną. Przed wyjazdem powtarzaliśmy sobie w domu żeby w Bośni chodzić tylko po wybetonowanych chodnikach, nie schodzić ze szlaków i nie włazić do lasu. Tutaj zachwyceni widokami jakoś o tym zapomnieliśmy. Idziemy kawałek w trawie do krawędzi skał żeby zrobić fajne zdjęcia i nagle olśnienie. Od razu krzyknąłem do Kingi: Nie ruszaj się! Tam, na lewo, ten zardzewiały metal. Nie wiem co to było, i nie chcę wiedzieć. Czy to była mina czy stara puszka po konserwie. Jak oparzeni wskoczyliśmy na kamienie i po nich wróciliśmy do drogi.