Wreszcie odpoczniemy. Dzisiaj idziemy na plażę. Około południa, zaopatrzeni w sprzęt pływający przychodzimy wykąpać się w Adriatyku. Woda jest rewelacyjna, ciepła i czysta. Co do plaży no to tak jak to w Chorwacji jest wszędzie, jak jest żwirek, a nie kamienie to jest dobrze no i wielkość taka że nogi moczą się w morzu, a głowa już w krzakach :) Ale nie marudzimy, jesteśmy na wakacjach i cieszymy się wolnym czasem.
Wieczorem idziemy na mecz Chorwacja – Hiszpania. Mam taki zwyczaj że z każdego kraju przywożę sobie koszulkę w barwach narodowych – trochę ich się nazbierało. Dziś ja założę chorwacką, którą kupiłem 4 lata temu będąc w Chorwacji podczas poprzedniego Euro, co opisywałem w wcześniejszych podróżach, a Kinga hiszpańską. Kiedy idziemy promenadą wzdłuż restauracyjnych ogródków wszyscy nas pozdrawiają i kiwają myśląc że jesteśmy małżeństwem chorwacko – hiszpańskim. Wybieramy knajpkę w której wisi polska flaga i kiedy się odezwaliśmy zgłupieli kompletnie, a potem było bardzo wesoło. Pytają skąd jesteśmy i kiedy mówimy że z Poznania zaraz wszyscy kojarzą, bo przecież właśnie tam gra reprezentacja Chorwacji.
Na plażowaniu oraz wieczornym włóczeniu się po barach i straganach mijają nam 3 dni.