Po powrocie do Makarskiej, jak zwykle plaża, kąpiele w morzu, spacery, nocne życie. Idziemy ponurkować na skały. Tam z dala od zatłoczonych kąpielisk jest obfitość podwodnej flory i fauny. Nurkuję oglądam kolorowe rybki, muszelki i krabiki. W pewnym momencie pytam Natalię czy chciałaby spróbować. Mówi że chce. Zmniejszam maskę tak żeby mogła ją założyć. Niby umie pływać, ale wolę ją asekurować. W końcu ma dopiero 8 lat. Wkłada rurkę w usta i zanurza głowę. Najgorzej jest ten pierwszy raz, nie wstrzymywać oddechu, zaczerpnąć powietrze przez rurkę i zobaczyć że to działa. Otworzyć oczy w masce i zorientować się że słona woda nie nalatuje. Trzymam ją tak przez chwilę i ciągle do niej mówię żeby wiedziała że jestem przy niej. Po chwili mówię żeby się wynurzyła. Pytam czy się jej podobało i czy chce jeszcze. Odpowiedziała z taką pasją i było widać tak ogromną chęć powtórzenia tego doświadczenia, że spędzamy w ten sposób jeszcze dużo, dużo czasu. Jak dziecko jest szczęśliwe to tata też jest szczęśliwy.