Wcześnie rano wyjechaliśmy w stronę granicy serbskiej, ale nie do głównego przejścia Roszke – Horosz tylko do oddalonego o kilka kilometrów maleńkiego przejścia w Backi Winogradi. Ominęliśmy w ten sposób około 2-godzinną kolejkę, w której trzeba się przepychać z tabunami Turków, a w Backi przed nami był tylko jeden samochód. Przejście nie jest łatwo znaleźć więc jeśli będą zainteresowani proszę o kontakt, chętnie udzielę bliższych informacji. Dalej droga przez Serbię i Macedonię bez zakłóceń. Serbowie co chwilę oddają kolejne odcinki autostrady więc jedzie się całkiem dobrze. W Macedonii właściwie cała droga przelatuje bardzo szybko. Przejście graniczne z Grecją, i jest... tablica “welcome to Hellas” która gdzieś w sercu powoduje ogromną radość. Po wjechaniu do Grecji ogarnia mnie takie uczucie jakbym był u siebie. Czuje się już bliski koniec podróży. Po wjeździe na autostradę po prawej stronie mijamy Olimp i wtedy dzieje się coś magicznego. Wtedy poczułem że tak naprawdę wystarczy chcieć i marzenia się spełniają. Jeżeli czegoś pragniesz możesz pojechać gdzie tylko chcesz i robić co chcesz, świat stoi otworem. Poczułem ścisk w gardle jakbym wracał do domu po wielu latach. W myślach mówię sam do siebie „Góro przyszedłem po ciebie”
Dochodzę do wniosku że w poprzednim wcieleniu musiałem być Grekiem.