Początkowo idzie się dość szeroką drogą łagodnie opadającą w dół. Od samego początku widoki są rewelacyjne. Wokół mnóstwo różnorodnej zieleni, a ponad nami ciekawe formacje skalne. Z czasem droga staje się coraz węższa, a przyroda coraz dziksza. Ścieżka zaczyna bardziej kluczyć, można czasem zapuścić się w jakieś odnogi bez wyjścia, z których trzeba się cofać. Warto kierować się ustawionymi kopczykami wskazującymi drogę. Pojawiają się coraz trudniejsze przeszkody. A to strumienie, a to usypiska skał. Ściany kanionu coraz bardziej zbliżają się do siebie. Trudno wyróżnić jakiś fragment kanionu. Cały jest piękny. Turystów naprawdę niewielu, wiec można nacieszyć się samotnością wśród dzikiej przyrody. Cała droga w dół zajmuje około 3 godzin. Na końcu drogi dociera się do oceanu. Jest to zatoka, po której obu stronach są wysokie klify nie pozwalające przejść wzdłuż wybrzeża. Ma się wrażenie kompletnego odcięcia od świata. No i teraz mamy dwa rozwiązania. Albo wątpliwej przyjemności wielogodzinny powrót pod górę, na który chyba nikt się nie decyduje, albo… i tu właśnie była potrzebna pomoc miejscowego biura. W umówionych godzinach przypływa do zatoki szybka motorówka zabierająca turystów do portu. Oczekując na powrót moczymy zmęczone marszem nogi w oceanie. W końcu przypływa motorówka. Kolejna atrakcja naszych wakacji. Płyniemy szybko skacząc po falach. Wszystkim bardzo się podoba.