Jak zawsze wszystko co dobre szybko się kończy. Niestety 2 tygodnie strzeliły bardzo szybko. Jedziemy więc na lotnisko, po drodze ciesząc jeszcze oczy widokami. Ponownie przesiadka w Los Cristianos. I już po chwili jesteśmy na miejscu. Na lotnisku mamy jeszcze trochę czasu. W samolocie pustki. Wypełniony może w 1/5 więc idę się położyć na 3 pustych siedzeniach i połowę lotu przesypiam. W Berlinie jesteśmy coś koło 22:00.