Czujemy się już w miarę dobrze. Po śniadaniu Kinga odprowadza nas na busa, którym razem z Natalią jedziemy do aquaparku. Fajny, stary bus bez okien, przypominający takie jakie jeżdżą na safari. Aquapark czasy świetności ma już za sobą. Zjeżdżalnie bez żadnej fantazji, raczej takie zwykłe proste rury, ale i tak fajnie się bawimy. Tymczasem Kinga, która nie przepada za takimi atrakcjami poszła na bardzo długi spacer wzdłuż plaży w kierunku starego miasta. Oczywiście jako blondynka wzbudzała duże zainteresowanie męskiej części rdzennych obywateli Side, którzy entuzjastycznie reagowali na jej pojawienie. Plaża im bliżej centrum tym jest węższa, tak że znowu nam się udało że u nas taka wielka. W centrum ładny port, ruiny starożytnego miasta i amfiteatr. Wracając została już na plaży w naszym miejscu i świetnie się bawiła w wysokich falach. Kiedy wracaliśmy z Natalią z aquaparku, od razu umówiliśmy się że przychodzimy do niej. Długo bujaliśmy się na falach, aż w końcu słońce zaszło i w ten sposób skończył się nasz ostatni dzień pobytu.