Dobrze wiecie, że moje podróże to też podróże kulinarne. W drodze powrotnej na lotnisko, dziewczyny wchodzą do naleśnikarni, gdzie po dłuższej walce udaje się wytłumaczyć młodemu człowiekowi że chcą o dziwo… naleśniki. My nie wiedzieliśmy, że po hiszpańsku naleśniki to „crepes” on po angielsku nie wiedział nic. W końcu Kinga wzięła go wyciągnęła na zewnątrz i na obrazku pokazała o co jej chodzi. Z dodatkami poszło już łatwiej :) Ja zatrzymuję się przy stoisku z tacos. Taki street food na bazarze. Mmm… Tak!!! To jest to co jest kwintesencją Meksyku. Meksykańskie żarcie, mmm… Małe placki z drobniutko pokrojonymi kawałkami mięsa (tu były to bardziej kawałki skóry i tłuszczu, ale co tam) ze świeżymi warzywami i pikantnymi sosami. I pisząc pikantne to mam na myśli naprawdę takie, które palą na wejściu i wyjściu. Zasiadłem sobie na ławce i zacząłem się delektować. Dziewczynom nie przypadło to do gustu, a ja mógłbym tam siedzieć i zamawiać coraz to kolejne porcje i testować najróżniejsze dodatki i sosy. Uwielbiam pikantne jedzenie i tam znalazłem można by powiedzieć „swój dom”. Słowo jeszcze na temat higieny. Mexico delikatnie mówiąc nie jest najczystszym miastem, ale odpowiednik naszego sanepidu dba o porządek na stoiskach z jedzeniem. Zresztą co ciekawe jest ich mnóstwo. Naprawdę, co kawałek na ulicy stoi mniejszy lub większy stragan, gdzie widać że ktoś coś tam ugotował w domu i teraz to sprzedaje żeby się utrzymać. Nikt tego nie przegania, a przy każdym zawsze jest kilka osób konsumujących przysmaki. Zresztą widać że taki mają styl, że jedzą na ulicy, jedzą tłusto i niezdrowo. Widać to po gabarytach tubylców. Szybko to wychwyciliśmy i graliśmy w grę „znajdź chudą Meksykankę” No nie było łatwo, raczej dominowała waga ciężka. Ale miało być o higienie konsumpcji. Talerzyki jednorazowe nie wchodzą w grę bo pewnie za drogie, a wielokrotnego użytku trzeba by gdzieś myć. Targać wielki pojemnik z wodą raczej nieporęcznie. Jak więc miejscowi z tego wybrnęli? Jedzenie jest podawane na talerzu, na który założona jest cienka foliowa torebka. Po zjedzeniu torebka jest wyrzucana i zakładana nowa, a talerz pozostaje czysty :)