Geoblog.pl    robas    Podróże    Powrót do przeszłości - jedziemy na wschód    Orchej Stary i wino damasznaje
Zwiń mapę
2017
18
cze

Orchej Stary i wino damasznaje

 
Mołdawia
Mołdawia, Orchej Stary
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1132 km
 
Najbardziej znany zabytek Mołdawii to stary klasztor w zakolu rzeki Raut. Kilkadziesiąt kilometrów na północ od Kiszyniowa. Bez problemu można tam dojechać samochodem. Od parkingu miły spacer do klasztoru. Stare zabudowania nad urwiskiem. Można wejść do środka małymi drzwiczkami i tunelem. Stary mnich, który został już jako jedyny pozwala zwiedzać cały obiekt. Można zobaczyć cele wykute w skale. w których mieszkali dawniej mnisi i wyjść na skraj urwiska, z którego roztacza się bardzo ładny widok na okolicę. Niby ciekawe miejsce, ale dla mnie trochę przygnębiające. Natalię oczywiście najbardziej zainteresowały kozy, które karmiła wszystkim co jej tylko wpadło w rękę, a kozy jak to kozy zjadały wszystko, ku uciesze dziecka :)
Mamy na następny dzień zaplanowaną wycieczkę do największej winnicy w Europie, ale o tym będzie później. Teraz chciałem Wam opowiedzieć jak w Mołdawii wygląda sprawa z winem. Przede wszystkim w Mołdawii mówi się że wino to nie alkohol. Używają go do picia, tak jak my wody. Pędzą i piją wszyscy od dziecka i cały gospodarka kraju właściwie na winie stoi. Wracamy z Orcheja i przejeżdżając przez wioski mówię do Kingi, że chciałbym spróbować takiego ich zwykłego wina. W pierwszej wsi przez którą przejeżdżamy zatrzymuje się przy dwóch miejscowych i bez ogródek, po rosyjsku zagaduję:
Zdrastwujtie. Wino u Was jest?
Oni trochę zaskoczeni popatrzyli na siebie i mówią : Niet
No to ja nie odpuszczając, bo to przecież niemożliwe żeby nie było:
No kak niet? A gdie jest?
U nas niet, ale w eti domu jest, i w eti – i pokazuje po kolei, - i w magazinie jest ocień haroszyje.
Gęba mi się śmieje. Ładnie podziękowałem i podjeżdżamy pod sklep – coś w stylu GSu kilkadziesiąt lat temu u nas na zapadłej wsi. Pytamy panią sklepową.
Wino można u was pakupit?
A pani – Niet.
Po chwili niezręcznej ciszy pani się odzywa: A damasznaje hatietie?
No to my od razu: Da, damasznaje – i już wiadomo o co chodzi
A pani dalej pyta: A krasnyje hatietie?
Oczywiście ze chcemy. Pani przynosi nam po kubeczku na spróbowanie. Nie jest to wino do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni u nas w sklepie, ale jak bym chciał takie wino to bym kupił w Polsce w markecie. Trochę cierpkie, pływają jakieś fusy, ale to jest kwintesencja Mołdawii.
Pytamy panią sklepowa ile kosztuje litr, a ona mówi że 10 lei. Patrzymy na siebie z Kingą… czyli 2 złote. Ponieważ oboje zdecydowanie bardziej lubimy białe, bierzemy tylko 2 litry. Pani znika na zapleczu za zasłonką i po chwili przynosi wino, które dostajemy w plastikowych butelkach po coli. Wychodzimy ze sklepu zataczając się ze śmiechu. To jest coś czego w Polsce już nie spotkasz, jadąc na wycieczkę z biurem podróży też nie zobaczysz. To musisz jechać samemu do takiego właśnie kraju i nie bać się rozmawiać z ludźmi. Ludźmi którzy są solą tej ziemi, którzy przyjmą cię jak swojego, mimo że widzą cię pierwszy raz w życiu.
Ok wiemy już jak to działa. Przy następnej okazji zatrzymamy się gdzieś po białe wino. Teraz kierunek Balanesti.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (8)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
robas
Robert
zwiedził 17% świata (34 państwa)
Zasoby: 314 wpisów314 146 komentarzy146 3092 zdjęcia3092 39 plików multimedialnych39
 
Moje podróżewięcej
01.05.2019 - 03.05.2019
 
 
17.06.2018 - 29.06.2018