Z wizytą u Draculi

Skończył się nasz pobyt nad Morzem Czarnym w Eforie Nord. Jedziemy w Fogarasze, gdzie jest szansa na okno pogodowe i będziemy próbowali zdobyć najwyższy szczyt Rumunii – Moldoveanu. Po drodze wjedziemy do zamku Draculi, a właściwie ruin, które z niego zostały. A droga nie byle jaka, bo słynna Transfogarska 7C. Jechaliśmy już nią kilka lat temu, tyle że w przeciwną stronę. Jeszcze słowo o zamku Draculi. We wszystkich przewodnikach znajdziecie, że znajduje się on w Branie niedaleko Braszowa. Niestety ten to typowa plastikowa, komercyjna podróba. Prawdziwy zamek Draculi to zamek Poenari i właśnie do niego jedziemy. Znajduje się on przy drodze Transfogarskiej 7C jadąc od Curtea de Arges kilka kilometrów przed zaporą. Miejsce nie jest jakieś bardzo turystyczne, ale knajpa i parking jest. My zostawiamy auto na poboczu drogi, przy samym wejściu na szlak. Obok płynie rzeka Arges. Do zamku wejście jest mocno pod górę po 1480 stopniach. To właśnie tutaj rezydował Wład Palownik. Zamek, a właściwie ruiny, można obejść w kilkanaście minut i porobić fajne fotki z widokami. Dużo więcej czasu zajmuje podejście tymi schodami. Wejście płatne kilka lei. Nie zrujnuje budżetu.
Kilka kilometrów dalej jest zapora na rzece Arges i sztuczne jezioro. Zapora za każdym razem robi wrażenie. Dostrzegłem drabinę prowadzącą na sam dół. Miała chyba z miliard szczebli. Szkoda że obecnie miejsce trochę zaniedbane. Dalej już wspinamy się trasą Transfogarską podziwiając niesamowite widoki. Piękna droga.

Zdjęcia (27)

Komentarze (0)