Kwaterę mamy w mieszkaniu w bloku, który z zewnątrz niezbyt zachęca, ale w środku mieszkanie całkiem fajne. Od razu zauważamy że wszystkie balkony są zabudowane i stanowią coś w rodzaju werandy. Prawdopodobnie ma to związek z dość chłodnymi zimami. W ramach poznawania miasta i z naszej wrodzonej ciekawości do centrum postanawiamy iść pieszo, mimo że to niezły kawałek. Po tym jak kończy się typowe blokowisko wchodzimy do dzielnicy ze starymi , ośrupanymi, często niezamieszkanymi kamienicami. Na razie Wilno nie powala. W końcu docieramy pod Ostrą Bramę. Kilka straganów z pamiątkami i na jednym z nich pani zaczepia nas po Polsku. Wtedy przychodzi olśnienie. Bardzo liczna mniejszość polska sprawia, że właściwie co piąty mieszkaniec Litwy ma polskie korzenie. Idziemy zobaczyć obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej i dosłownie w momencie w którym weszliśmy na górę rozpoczyna się msza po polsku. To powoduje że nie pchamy się z aparatami do środka, tylko chwilę oglądamy z wejścia. Jest jeszcze drugi powód. Skulona do tej pory w kącie maleńka babuszka, która chyba pamiętała jeszcze Krzyżaków plądrujących te ziemie, poderwała się nagle i bez pardonu zaczęła sobie laską torować drogę przed ołtarz okładając nią przy okazji wszystkich, którzy ośmielili się stanąć jej na drodze. Kręcimy się po centrum, które w porównaniu z resztą miasta jest bardzo ładne. Trafiamy pod parlament oraz pałac prezydencki, które są przyozdobione z okazji setnej rocznicy odzyskania niepodległości przez Litwę. Zatrzymujemy się na różnych placach, spacerujemy nad rzeką i idziemy na wzgórze z twierdzą i cytadelą. Stamtąd mamy piękny widok na dużą część miasta. Po zejściu spędzamy dużo czasu w parku leżąc sobie na trawie i rozkoszując się ciepłym, słonecznym dniem. Idziemy jeszcze pod pomnik Mickiewicza (w końcu „Litwo, ojczyzno moja”)i na ławeczkę zawieszoną nad strumieniem tak żeby można było sobie moczyć nogi. Przyszedł czas na późny obiad. Jak zawsze próbujemy regionalnej kuchni więc zamawiamy chłodnik, zeppeliny, pierogi i różne inne dania, którymi się wymieniamy, tak żeby każdy mógł spróbować jak najwięcej. Bardzo miło spędzony dzień.