Następnego dnia jedziemy już na Łotwę, ale tym razem mamy tylko jeden punkt do zaliczenia, mianowicie Gaizinkalns – najwyższy szczyt Łotwy. Na dłużej w tym kraju zatrzymamy się w drodze powrotnej. Jeżeli Litwa wydała nam się opuszczonym krajem to co powiedzieć o Łotwie? Jedziemy cały czas przez las, ruch niewielki, miejscowości maleńkie i daleko od siebie. Co jakiś czas z letargu wybudzają nas zamaskowane progi zwalniające, z których wylatujemy niczym z wyrzutni. Nawigacja bez problemu zaprowadziła nas pod szczyt, ale gdybyśmy mieli to poszukać ze znaków albo tradycyjnej mapy to najeździlibyśmy się pewnie w koło. Podjeżdżamy prawie pod sam szczyt, ale żeby nie było, to zatrzymuję się na ostatnim zakręcie przed. Podchodzimy kawałeczek i już jesteśmy przy wieżyczce z napisem Gaizinkalns 312 metrów. Kolejny szczyt zdobyty. Teraz kierunek Estonia.