Wreszcie dzień w którym nie trzeba się rano zrywać i jechać kolejne kilkaset kilometrów. Dzisiaj jesteśmy na miejscu. Kinga zaplanowała kilka atrakcji w stolicy Estonii. W pierwszej kolejności idziemy do muzeum morskiego. Ogólnie unikamy chodzenia po muzeach, ale tutaj było naprawdę super. Czułem się tam jak przysłowiowa ryba w wodzie. Opowiadałem dziewczynom o wszystkich eksponatach, od pierwszego momentu czułem że mógłbym być tam przewodnikiem. Było o tyle fajnie, że można było dotykać, i bawić się różnymi eksponatami. Można było wejść do łodzi podwodnej, polatać symulatorem samolotu i na koniec jeszcze obejść cały statek badawczy na wszystkich poziomach. Polecam to miejsce. Dalej idziemy na starówkę. Przy wejściu tablica upamiętniająca internowanie oraz ucieczkę ORP Orzeł. Dalej wzdłuż murów, które są bardzo długie i wysokie obchodzimy wąskimi uliczkami całe stare miasto. Trafiamy do knajpki, która prowadzona jest w czymś w rodzaju ratusza. Oberża w średniowiecznym stylu, prowadzona przez kobiety ubrane w strojach z epoki, jedzenie niezbyt wyszukane (średniowieczne) ale bardzo smaczne, podawane w naczyniach z drewna bądź gliny, łowienie patykiem kiszonych ogórków w wielkiej beczce, muzyka również z epoki. Bardzo nam się to podobało. Na koniec dnia jeszcze zakupy miejscowych trunków wysokoprocentowych i docieramy na kwaterę.