Zawsze z Berlina lataliśmy z Schonefeld, a tu tym razem z Tegel. Jako że lotów w ciągu dnia na Majorkę jest bardzo dużo wybraliśmy pierwszy, żeby mieć jeszcze cały dzień na miejscu. Poszukaliśmy kilkaset metrów od lotniska darmowy parking i wszystko wyglądało ok. Zajeżdżamy pod lotnisko około piątej rano wypakowujemy bagaże, a tam podejrzanie cicho. Okazuje się że całe lotnisko jeszcze śpi. Jest zamknięte i otwierają je dopiero o 6:00. Odstawiam samochód i z grupą kilkunastu osób czekamy na otwarcie. Pięć minut po otwarciu w holu jest czarno od ludzi. Skąd oni się wzięli? Nie mam pojęcia. Odprawa idzie sprawnie i autobusem zawożą nas do samolotu. Autobus jedzie tak długo jakimiś zakamarkami że mam wrażenie że za chwilę dojedziemy, a nie dolecimy na tą Majorkę. Mimo że dzień na lotnisku dopiero się zaczyna i jesteśmy jednym z pierwszych samolotów w rozkładzie, wylatujemy z prawie godzinnym opóźnieniem. Już wiem dlaczego Tegel jest jednym z bardziej nielubianych lotnisk przez pasażerów.