Kolejne dni spędzamy leniuchując na plaży. Wymyśliliśmy żeby przyjść na wschód słońca. W końcu jesteśmy po wschodniej stronie wyspy. Powinno być wspaniale. Sprawdziliśmy o której jest wschód, wstaliśmy jak na nas w środku nocy i poszliśmy na plażę oczekując wspaniałego spektaklu przyrody. Niestety całe przedstawienie popsuł cypel skalny, który otaczał naszą plażę i wcinał się daleko w głąb wody. Słońce niestety nie wyszło z morza tylko z krzaków rosnących na skałach. Sic!