Wypożyczyliśmy samochód na 2 dni i postanowiliśmy pojeździć po wyspie. Tutaj nasuwa mi się pytanie: Gdzie się podziewają te fajne samochody z folderów wypożyczalni kiedy my przychodzimy. Za każdym razem trafiamy na jakiś wynalazek. Tym razem dostajemy fiata pandę. Na początek jedziemy do Palmy do oceanarium. Jako pierwszy jest pokaz fok. Jak zawsze masa śmiechu. Widywaliśmy takie już wielokrotnie i zawsze nam się podobały. Po fokach przychodzi czas na delfiny. Również bardzo fajny. Następnie idziemy na pokaz papug. Po skończonych występach pora zobaczyć inne atrakcje. Są pingwiny, flamingi i płaszczki przy których można sobie usiąść na murku, włożyć rękę do wody, a one przepływają i ocierają się o dłonie. Fajne. Idziemy też do ptaszarni gdzie mieszka duża ilość papug. Niektóre są bardzo przyjacielskie i dają się pogłaskać. Cały park nie jest zbyt duży i można go obejść w miarę szybko. Z oceanarium podjeżdżamy do centrum i idziemy pochodzić po mieście. Katedra robi wrażenie. Niestety jest remont i jest zamknięta więc oglądamy tylko z zewnątrz. Następnie spacerujemy głównymi ulicami. Setki sklepów i przewalający się w tą i z powrotem tłum turystów. Wzdłuż nabrzeża ciągnie się w nieskończoność port jachtowy. Dla mnie to wielka frajda. Pod koniec dnia wracamy do Sa Coma.